Wurd77 2 years ago #2. Press the Options button. It's the option on the far right (Missions). Wurd77. Boards. Shadow Warrior 2. How to open "Mission Map"? Topic Closed.
Jesteście gotowi na radosną rozwałkę i prosty, męski humor? Maksymalne stężenie tej mieszanki dostarczy Shadow Warrior 2 i zabójczy Lo Wang. Plusy- świetna grafika i efekty,; - dobra optymalizacja i płynność działania,; - duża liczba rodzajów broni,; - akcja nie zwalnia ani na moment,; - całkiem niezły humor,; - tryb kooperacji…Minusy- …któremu przydałoby się lepsze dopracowanie,; - dość szybko wkradająca się monotonia,; - przeciwnicy niemal nie różnią się sposobem walki,; - nieczytelny system co z nostalgią wspominać stare, proste ale dowcipne gry FPS, skoro można tworzyć nowe? Najwidoczniej z taką lub podobną koncepcją wyszli twórcy z Flying Wild Hog. Trzy lata temu stworzyli remake klasycznej strzelaniny Shadow Warrior, by teraz wypuścić jej pełnoprawną kontynuację. Mało tego, nowa odsłona jeszcze mocniej przeładowana jest akcją i rubasznym humorem. Najnowszy polski produkt eksportowy jawi się jako połączenie rzucającego ciętymi komentarzami Księcia z Duke Nuke’m z elementami RPG i maksymalnie intensywną krwawą jatką. To mieszanka iście zabójcza, ale zależnie od proporcji może okazać się albo niestrawna, albo też niezwykle apetyczna i interesująca. Shadow Warrior 2 czyli magia pierwszego wrażeniaNa Shadow Warrior 2 ciężko było nie czekać przynajmniej z odrobiną zaciekawienia. Zarówno pierwszy zwiastun, jak i udostępnione przy okazji premiery lekko zmodyfikowane intro, zapowiadały fantastyczną rozrywkę, obfitującą w humorystyczną rzeźnię. Co więcej, stylem podobną do wyczynów popularnego ostatnio Deadpoola. Zachęcony materiałami promocyjnymi, ja także odpowiedziałem twierdząco na pytanie „kto chce trochę Wanga?”. Mój entuzjazm był oparty tylko i aż na tym, co widziałem w promocyjnych filmikach. Nieco się więc zdziwiłem, gdy okazało się, że Shadow Warrior 2 jest w rzeczywistości czymś całkiem jednej strony, jak najbardziej spodziewanie, otrzymujemy tytuł pełen chaosu i masakry. Pod względem liczby trupów, idzie on w parze z przygodami Serious Sama. Z drugiej strony jednak, akcje nie są tak malowniczo przedstawione jak w trailerze. Choć twórcy ze studia Flying Wild Hog prawdopodobnie w ogóle nie mieli takiego zamysłu, to ubolewam że nie przeniesiono do rzeczywistej rozgrywki takich filmowych patentów, jak spowolnienie czasu dla ukazania ciekawych akcji, czy kamery „z pocisku” przebijającego kolejnych wrogów. A przecież z doświadczenia wiemy, że tego typu rozwiązania da się zaimplementować. Były już przecież chociażby w stareńkim Max czego spodziewałem się od początku i co mi w ogóle nie przeszkadzało, to absolutnie marginalne podejście do fabuły. Nie dajcie się zwieść pozornie interesującej historii Shadow Warrior 2 o połączeniu jaźni dwóch osób czy zderzeniu świata ludzi z uniwersum demonów. Chociaż narracja i przyjmowanie misji jest tu oparte na schematach fabularnych gier RPG to większość wydarzeń jest tak niespójna, że mogłyby rozgrywać się równie dobrze w klimatach fantasy, średniowiecza czy kosmicznych podbojów. Ale przecież twórcom nie chodziło o stworzenie urzekającej i wiarygodnej opowieści, tylko o danie nam pretekstu do rozpętania jak największej i jak najbardziej niesamowitej jatki. Masz mój miecz, mój topór i mój… karabinGdy w pierwszej minucie Shadow Warrior 2 w naszej ręce pojawia się samurajski miecz objawia nam się podstawowa zasada towarzysząca do końca zabawy - naszym celem jest cięcie, siekanie, rąbanie, strzelanie i używanie mocy. Wszystko po to, żeby nasi wrogowie mogli po kolei w fontannach krwi pozbywać się swoich członków, a później wyzionąć co ulega zmianie, to oręż, jakim dysponujemy. Równocześnie pod klawiszami szybkiego wyboru możemy mieć osiem sztuk broni. Zestaw ten budujemy z nieograniczonego arsenału i ulepszeń, które możemy nosić przy sobie. Zdobywamy je najczęściej z ciał poległych bossów, w ramach nagrody za skończoną misję lub po zakupach w pukawka, miecz czy rękawice z pazurami mają trzy miejsca na specjalne klejnoty. Dzięki ich dołączaniu aktywujemy dodatkowe moce. Mogą to być skrócone czasy przeładowania magazynka, zwiększone obrażenia przeciw konkretnym typom przeciwników lub też najważniejsze – dodatkowe rany zadawane przez późniejszej części gry prawdopodobnie każda z naszych broni będzie, poza fizycznymi obrażeniami, raziła przeciwników także prądem, ogniem, mrozem lub trucizną. Jest to o tyle istotne, że wrogowie bardzo często są odporni na konkretny żywioł lub żywioły, ale równocześnie podatni na inne. Nasza taktyka będzie się więc opierała na odczytaniu imienia potwora i jego właściwości, szybkiej zmianie broni i naparzaniu w niego tak długo, aż nakryje się diabelskimi kopytami lub mechanicznymi odnóżami. Tylko tyle i aż tyleW Shadow Warrior 2 może nieco razić brak zróżnicowania przeciwników. Owszem, wielu z nich ma odmienną charakterystykę. Drony starają się trzymać na dystans i strzelać. Rewolwerowcy ninja „odkopują” nas, gdy podejdziemy zbyt blisko, a co większe bydlaki postarają się złapać nas na praktyce jednak, po pewnym czasie odkryjemy kilka prostych zależności, które sprawią, że każdą grupę przeciwników będziemy pokonywali tak samo. Wystarczy bowiem podejść, nadziać wroga na miecz połączony z piłą łańcuchową i ewentualnie powtórzyć zabieg, aż pasek życia spadnie do po kilku godzinach rozgrywka w Shadow Warrior 2 staje się schematyczna, to nie sposób odmówić jej rozmachu. Wrogowie atakują nas całymi chmarami. Praktycznie nie mamy chwili wytchnienia i musimy ciąć mieczem lub pruć ogniem z karabinu na lewo i prawo. Jak dla mnie osobiście twórcy trochę z tym odlecieli. Hord nie stanowiących wyzwania przeciwników jest czasami zbyt wiele przez co gra traci swój urok. Momentami wolałbym chyba otrzymać jednego, potężniejszego bossa, z którym walka wymagałaby konkretnej taktyki i wypracowania pewnego sposobu, a nie jedynie kolejnych magazynków. Ten przesyt dotyczy też ekwipunku. Lista dostępnych przedmiotów w Shadow Warrior 2 jest na tyle nieczytelna, że wybór najsilniejszego ulepszenia zajmował mi sporo czasu. Wpierw musiałem przekopać się przez ich spis, a potem samodzielnie porównywać, bo nikt nie pomyślał tutaj o jakimś systemie grupowania przedmiotów lub zestawiania ich ze Podczas całej, mojej kilkunastogodzinnej kampanii tylko dwa razy dokładnie przeanalizowałem wyposażenie i starannie ulepszyłem swój oręż, wzmacniając jego obrażenia od żywiołów. Cóż, może zamiast gmerać w ekwipunku trzeba było iść na żywioł, tak jak zrobiłby to Lo broni znajdujemy na swojej drodze bardzo wiele, a przynajmniej na tyle dużo, że żaden z kilku sklepów nie otrzymał ode mnie ani jednej z zebranych monet. Każdy z tych licznych karabinów, mieczy czy rękawic ma dopracowaną, humorystyczną nazwę, opis czy wygląd (falliczne kształty jak najbardziej zamierzone). Widać, że twórcom ich wymyślanie sprawiało dużą radość. Nie mniej godnym pochwały rozwiązaniem, jeśli chodzi o rozwój bohatera, jest zrezygnowanie ze statycznego drzewka umiejętności. Zamiast tego możemy w Shadow Warrior 2 zdobywać i kupować karty ze zdolnościami. Później sami decydujemy, na które z nich wydawać zdobyte punkty co pozwala na stworzenie naprawdę indywidualnej postaci, perfekcyjnie dostosowanej do naszego własnego problemy mogą napotkać miłośnicy gry przez sieć. Choć tryb wieloosobowy to wyłącznie kooperacja, to jednak wciąż, pomimo wydawanych łatek, niedoskonała pod kątem wyszukiwania rozgrywki i opóźnień na serwerach.Shadow Warrior is a bold reimagining of the classic 3D Realms’ shooter from independent developer Flying Wild Hog (Hard Reset) starring the legendary and quick-witted warrior Lo Wang. 最近のレビュー: 非常に好評 (47) 全てのレビュー: 非常に好評 (14,693) リリース日: 2013年9月26日. 開発元: Flying Wild Hog.Shadow Warrior 2 kontynuuje zapoczątkowaną przez poprzednią grę z serii opowieść o tym, jak demony zstąpiły na Ziemię i zaczęły robić interesy z japońską mafią, przy okazji dążąc do połączenia światów. A może to było na odwrót? W każdym razie ponownie bohaterem jest Lo Wang, mistrz prostego i czerstwego humoru, miłośnik dobrych trunków i faj marki Lucky Strike – najemnik pracujący dla tych z najzasobniejszym portfelem. Jego rozrywki sprowadzają się głównie do dania w mordę bądź obcięcia komuś wanga, czy innej części ciała. Historia zaczyna się pięć lat po wydarzeniach przedstawionych w pierwszej części, kiedy po wielu latach krwawej wojny między ludźmi i demonami obie rasy zdecydowały się wzajemnie ze sobą koegzystować, żyjąc we względnym pokoju. Lo Wang, pracując dla lokalnej Yakuzy zupełnie przypadkowo wplątuje się w aferę ukazującą, że idylla to tylko przykrywka. Największą zmianą w stosunku do poprzedniej części jest danie nam namiastki otwartego świata. Do naszej dyspozycji oddano kryjówkę – swoistą bazę wypadową, z której wyruszymy wykonywać questy. Zadania tym razem może nam zlecać kilkoro NPC’ów. Od nas będzie zależało w jakiej kolejności je wykonamy. Możemy, podobnie jak w grach rpg olać na chwilę wątek główny i zająć się wykonywaniem misji pobocznych, po których wykonaniu do niego wrócimy – wszak subquesty szybko się kończą . Uwaga! Gra zawiera Wangi! Walki toczymy w kilku różnych środowiskach. Etapy są generowane losowo i niektóre z nich są ciekawie pomyślane. W każdej lokacji natkniemy się na zupełnie innych przeciwników. Najbardziej ze wszystkich miejscówek podobało mi się industrialne miasto, wyciągnięte niczym żywe z Hard Reset, z mechaniczną florą. Naszymi przeciwnikami są tam głównie duże roboty i cybernetyczni ninja. Naprawdę fajnie to wygląda, szczególnie, że miasto potrafi mieć kilka poziomów (w sumie jak cała gra, ale tam jest to najbardziej widoczne), a każdy z nich obsiany jest przez roboty. Nic nie stoi na przeszkodzie by zeskoczyć w dół, na ulicę pod nami wprost na karki przeciwników i wyrżnąć ich w pień. Pierwsze co szczególnie rzuca się w oczy to to, że gra działa płynnie. Zarówno na dużych, otwartych przestrzeniach, jak i w najbardziej newralgicznych momentach, kiedy tłuczemy się z całą chmarą wrogów, a na ekranie nic nie widać prócz flaków, oderwanych części ciała, krwi, wybuchów i innych pożeraczy mocy kart graficznych (dym i ogień). Początkowo grałem na GTX660 i gra zupełnie przyzwoicie działała na wysokich ustawieniach. Był tylko jeden przypadek kiedy zwolniła poniżej 30 klatek – a właściwie to się zamroziła. Nie wiem czy nie było to spowodowane tym, że miała problem z przeanalizowaniem co się właściwie stało – zdjąłem jakiegoś jaszczura ze śrutówki, a ten radośnie wkomponował się w ścianę. Właściwie to jego członki. W każdym razie był to jedyny taki moment. Gdzieś około połowy gry przesiadłem się na GeForce GTX1060, i przy ustawieniach Ultra gra działała jeszcze bardziej płynnie 🙂 A tyle razy mówili nie kupuj gier na premierę… Największym minusem SW2 jest brak różnorodności. W przypadku lokacji ze względu na małą ilość klocków z których są budowane, mamy wrażenie powracania w ciągle te same, znane miejsca. Większość zadań, głównych jak i pobocznych sprowadza w większości przypadków do znalezienia jakiegoś artefaktu czy klucza, uruchomienia jakiejś maszynerii, zaciukania kogoś, bądź odnalezienia gutka z którym utniemy sobie pogawędkę. Każdy quest ma praktycznie jednakową mechanikę. Wycinamy wszystko co się rusza, staczamy walkę z bossem, wykonujemy istotę zadania, wracamy zdać relację zleceniodawcy. Mamy nieodparte wrażenie, że w kółko robimy wciąż to samo tylko dla różnych NPC’ów. Mało różnorodne są także walki z bossami, które sprowadzają się do jednego schematu. Najpierw pakujemy w drania ile wlezie ołowiu, po to by po chwili otoczył się tarczą i rzucił minionami – które są doń uwiązane niczym psy na łańcuchach. Po ich zaciukaniu następuje przełamanie tarczy i tłuczemy dalej dziada, póki nie padnie. Zieeeeew. Za to broni jest całe multum. Od wszelkiej maści ostrzy, czy mieczy, po piły mechaniczne, na pistoletach, karabinach, strzelbach i wyrzutniach rakiet kończąc. Jest w czym wybierać. Każda z nich dodatkowo dysponuje trzema miejscami na kryształki, które zbieramy w trakcie rozgrywki. Możemy nimi dopakowywać statystyki. Rodzai mamy trzy: srebrne (zwykłe), niebieskie i złote. Ich nazwy są totalnie z dupy i niewiele mówią – często nie wiadomo co jest do czego i co może robić. Dopiero po przebiciu się do panelu zarządzania bronią wiemy jakie współczynniki dany kryształ podnosi i jakie ma właściwości. Brakuje możliwości porównywania statystyk kryształów, tych które mamy zamiar włożyć w slot z tymi które w slocie już się znajdują. Zarządzanie nimi jest strasznie nieintuicyjne. Im więcej ich mamy tym trudniej się w tym wszystkim połapać. Podmiana kryształów w broni sprowadza się głównie do zapamiętywania cyferek. … a jak ci statsy zresetują to będziesz miał nauczkę. Żeby pozbyć się nadmiaru kryształków w dalszej części gry dostajemy możliwość crafcenia – łączenia trzech kryształków o różnych właściwościach w jeden. Jest tu jednak pewno ograniczenie – łączyć możemy tylko te danego koloru. Żeby jednak ich łączenie miało jakiś większy sens warto je łączyć według właściwości. Na przykład dwa dodające obrażenia od zimna plus jeden podnoszący damage. Warto eksperymentować aby osiągnąć najlepsze efekty. Do broni nie tylko dodajemy damage, ale możemy także podrasować jej inne właściwości. Możemy dodać obrażenia od lodu, ognia, trucizny, czy elektryczności. Nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić łuk zadający obrażenia od ognia z wybuchającymi strzałami. Nie dość, że taka strzała podpali typa jak się w niego wbije to jeszcze go nieco rozerwie. Możemy także stworzyć wieżyczkę – broń z taką właściwością możemy upuścić i odtąd będzie ona napierniczała we wszystkich wrogów w zasięgu. Minusem takiego rozwiązania jest długi czas przeładowywania, no ale cóż. Wspominana wyżej różnorodność w podrasowywaniu broni przydaje się bardzo ponieważ wrogowie mają swoje mocne i słabe strony. Często natrafimy na jakiegoś, który jest na przykład niewrażliwy na moce, ale za to wrażliwy na lód, czy elektryczność. Dlatego warto mieć różnorodny arsenał i z grubsza być przygotowanym na różne ewentualności. Podobnie jak w części poprzedniej, nasz bohater ma specjalne zdolności – oparte na chi (które zbieramy z poległych), które możemy rozwijać. Część z nich jest zupełnie zbędna i zdaje się, że pełni rolę zapychaczy. Chociaż panel ich zarządzaniem jest teraz bardziej czytelny – wykonany na zasadzie kart, to ten zastosowany w poprzedniej części – na zasadzie wyboru tatuaży, bardziej mi pasował. Odbiór gry potęguje świetna warstwa audio oraz kapitalna ścieżka dźwiękowa. Przygrywające nam kawałki to w zdecydowanej większości mocne, rockowe brzmienia. Czasem przeplatane czymś subtelniejszym. Odgłosy wydawane przez konające potwory są mięsiste, podobnie jak wszelkie trafienia z czegoś większego niż pistolet. Podsumowując. Nie mam pojęcia jak ten tytuł można przyrównywać do Dooma – to zupełnie od siebie różne gry. SW2 bardziej bliżej do Serious Sam’a. Tu głównie chodzi o niczym nieskrępowaną rozwałkę. Nawet autorzy nie próbują przekonywać, że jest inaczej. Jest to prosta gra, z prostą mechaniką (z wyłączeniem zarządzania kryształami), sprowadzająca się głównie do jednego – do wesołej i niczym nie skrępowanej eksterminacji różnego tałatajstwa, które miało niefart nawinąć się nam pod piłę łańcuchową czy innego shotguna. Tak by mógł wyglądać Duke Nukem 4 jakby się za niego zabrała ekipa z Flying Wild Hog. PS. Nie wiem czemu ale grając przypomniał mi się film „Wielka draka w chińskiej dzielnicy”. Film zupełnie pozbawiony sensu. Podobnie jak tak gra 🙂 PS2. Zakończenie zostawia furtkę dla trzeciej części ale tak szczerze to zamiast niej wolałbym Hard Reset 2, albo coś całkiem innego, świeżego. PS3. Grę do testów kupiliśmy sobie sami. Shadow Warrior 2. Stuck in Dragon Mountain at about 8%. I just took possesion of the girl in my head in Dragon Mountain, and now I can't seem to do anything. They sent me to the Wang Cave to pick up some items, now Master Smith stands by the Forge with a big ! over him but when I talk to him, he just reminds me of my quest and all I have to say
Boards. Shadow Warrior 2. retail disc____. sadiq2010 6 years ago #1. any news? Ninja_Gaignun 6 years ago #2. There likely won't be one. The PC version got an extremely limited collectors physical disk. Hard Reset: Redux never got a physical disk on PC or Consoles.W obu przypadkach gra Shadow Warrior ukaże się w polskiej, kinowej wersji językowej. I w obu przypadkach ukaże się tego samego dnia, czyli 26 Warrior to remake gry z 1997 roku. Od razu dodajmy: bardzo udany i polski, bo za grą stoi polskie studio Flying Wild Hog znane także z gry Hard Warrior zadebiutował na PC rok temu dając nam okazję do intensywnej i niczym nie skrępowanej się w niejakiego Lo Wanga. To człowiek obdarzony ciętym dowcipem i umiejętnością posługiwania się bronią palną. Jednak prawdziwe mistrzostwo osiągnął we władaniu kataną. Na dzień dobru nasz bohater otrzymuje zlecenie odnalezienia legendarnego miecza Nobitsura Kage. Problem w tym, że nie jest to zwykłe ostrze i nie będziemy długo czekać, by świat gry opanowały hordy grze znajdziemy świetna oprawę graficzną, jeszcze lepszy system walki kataną, sporo dodatkowych umiejętności do odblokowania i rozwinięcia, ciekawie zaprojektowane lokacje. Mamy tu rozgrywkę w starym stylu, ale delikatnie podrasowaną nowoczesnymi krótko: bardzo dobra czego można się spodziewać po wersjach na nowe konsole?Będzie nowy tryb Areny, w którym Lo Wang musi stawić czoła kolejnym falom przeciwników. Będą drobne zmiany w kampanii i dodatkowe bronie : młot z Serious Sam 3, katana z Hotline Miami czy „klasyczna katana z Shadow Warrior":Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera This time around Shadow Warrior 2’s developers opted for environments that are procedurally generated using a large-scale tiling system.While asset re-use isn’t especially egregious as environments are simply gorgeous to behold, Shadow Warrior 2’s level design as a whole isn’t as interesting as its predecessor.